Wreszcie mam domowy serwer
Życie po Raspberry Pi
Od wielu lat bawiłem się Raspberry Pi Zero 2W , użyłem go do wielu różnych projektów takich jak bramka smarthome, serwer drukowania, czujniki wilgotności powietrza, nagrywanie radia. Zawsze jednak brakowało mi dramatycznie mocy i nie byłem w stanie uruchomić jednocześnie kilku usług. W końcu moja Pi Zero zaczęła się sukcesywnie przegrzewać i konieczna była wymiana. Oczywiście myślałem przez chwilę o inwestycji w mocniejszą wersję ale koszt do mocy wydawał się jednak skrajnie niekorzystny, nawet biorąc pod uwagę znacznie mniejsze zużycie prądu.
Nowy komputer pełni funkcję domowego serwera pików, serwera WWW (co działa bez zarzutu jeśli jesteś w stanie to przeczytać!), nagrywa audycje radiowe wykorzystując skrypt Radio2Podcast - zeksperymentalną funkcją wyciania reklam z nagranych audycji :). Wszystko to miało jednak swoją cenę.
Historia złych wyborów
Moja przygoda z domowym serwerem doprowadziła mnie na skraj frustracji i w pewnym momencie chciałem odpuścić. Jedyne co doprowadziło do tego, że mam teraz serwer to upór i przekora wobec głupich przypadków. Ponieważ w sieci zwykle ludzie opisują swoje sukcesy - zapraszam do lektury porażki za porażką, która ciągnęła się przy tym „projekcie”.
Podejście pierwsze: Lenvo m710s
Podstawą był komputer Lenovo m710s, mały komputer z płytą główną obsługującą LGA1151 (a więc procesory Intela siódmej i ósmej generacji). Udało się go kupić za śmieszne 80 zł bez ramu i dysku twardego, za to z Pentumem G4560. Na papierze wszystko powinno działać doskonale - ale bardzo szybko okazało się, że pojawiają się trudne do przewidzenia i zreplikowania problemu. A to system się mroził już podczas uruchamiania systemu, a to coś się działo już w trakcie jego działania lub co gorsza - problem się nie pojawiał ale przy restarcie urządzenia koszmar wracał.
Żadne moje słowa nie opiszą wystarczająco 3 dni udręk, które serwował mi ten komputer. Co gorsza urządzenie nie miało wifi - musiałem więc trzymać go w pawlaczu, razem z routerem (bo nie dokończyłem jeszcze instalacji gniazdek ethernet). Z pawlacza nad drzwiami zwisał kabel do monitora i pożyczona klawiatura usb (bo przecież bezprzewodowa klawiatura bez wcześniejszego parowania nie zadziała w BIOSie). W końcu po przeczytaniu 20 stron bezowocnej dyskusji na forum Lenvo doszedłem do sedna problemu - problemy ustały gdy wyjąłem swój dysk NVME. Okazało się, że komputer z jakiegoś powodu nie był w stanie obsłużyć dysku (być może kwestia zbyt dużej pojemności, być to kwestia innych niekompatybilności). Po 3 dniach walki komputer odesłałem do sprzedawcy i odzyskałem pieniądze.
Podejście drugie Dell 7040
Kolejnym idealnym kandydatem na domowy serwer był Dell 7040. Komputer był wystawiony za 60 zł, nie miał ramu, procesora i dysku twardego. Tu historia jest dużo krótsza, choć okoliczności również były frustrujące - ponieważ oferta była okazyjna a sprzedawca naglił, więc w piątek po pracy (czyli w godzinie najgorszego szczytu komunikacyjnego) udałem się na Marysin. Szybkie kupno - no i przy tej kwocie nie rozkręcałem komputera w przedpokoju kawalerki by dokładnie go obejrzeć. Gdy po tej wyprawie przyjechałem do domu byłem przekonany, że jestem przeklęty - system nie uruchamia się, tak jakby nie wykrywał zamontowanego procesora. Szybko okazało się, że podstawka jest uszkodzona.
Oczywiście sprawę odpuściłem, bo jechanie raz jeszcze na Marysin i szarpanie się ze sprzedającą o 60 zł przekraczało już moje możliwości. Na tym etapie byłem gotów porzucić myśl o serwerze, miałem fatalny weekend i szczerze dość komputerów.
Podejście trzecie HP 600 G3 SFF
Tym razem buda kupiona za 99,99 zł, również bez RAMu i dysku twardego. Przed kupnem zrobiłem doktorat z produktów HP, serwisowania i kompatybilności - co finalnie zakończyło się tak jak powinno się zakończyć od początku. Ram zadziałał, procesor też, dysk twardy działa szybko i wydajnie.
Kosztorys
Część | Koszt |
---|---|
HP 600 G3 SFF | 99,99 zł |
pamięć RAM (2 * 8 GB) | 100 zł |
procesor i5-7600) | 90 zł |
kabel zasilający | 6,39 zł |
radiator na dysk SSD | 3,89 zł |
Razem | 300,27 zł |
Pominąłem koszt dysku SSD o pojemności 1 TB, który już miałem (nowy to ok. 200 zł).
Podsumowanie
Gdy przeszedłem etap sprzętu, wszystko zaczyna już jako tako funkcjonować - ale nie ukrywam, że moje kłopoty techniczne kazały mi się zastanawiać, czy warto było oszczędzać. Faktycznie mój setup został zbudowany za śmieszne pieniądze ale ilość spalonych godzin, zepsutej krwi i frustracji (oraz podróż na Marysin), każą mi kwestionować wartość tego przedsięwzięcia. Owszem, wszystko działa teraz tak jak chciałem i mogę nagrywać TOK FM i łupić ich automatycznie wycinając reklamy - ale umówmy się, ma się to nijak do czasu który zmarnowałem na bzdury.